przemyślenia
dzisiaj jakoś nabrałam sił żeby coś skrobnąc, troche nawet sie zastanawiałam czy to blogowanie ma sens.. w nocy z piątku na sobote mieliśmy włamanie do domu, na szczęscie dosłownie kilka dni wcześniej zdązyliśmy zamontować alarm. W piatek w nocy okazało się że działa i to dobrze :) Jak zadzwonił sygnał alarmowy to prawie na sygnale jechaliśmy na działke, po drodze dzwoniliśmy do naszego sąsiada- jedynego którego mamy to nawet nie wyszedł z domu żeby sprawdzić tylko powiedział że żadnego samochodu nie widzi ( pewnie myślał że to fałszywy, albo nie wiem..) na szczęscie nasz znajomy który mieszka kilka ulic dalej stanął na wysokości zdania i ekspresem podjechal pod dom ( Andrzej to buziak dla Ciebie ). Drzwi z kotłowni były rozebrane i nasz złodziejaszek sie nieco zdziwił bo złapała go czujka, wystraszył sie i zwiał.. Powiem tak, gdbym złapała to najpierw bym odcięła dwie ręce, potem jaja a potem bym wytatułowała na czole " ZŁODZIEJ".
wiec jeśli ktoś sie zastanawia czy montować alarm czy nie, zdecydowanie mówie montować i jeszcze jedno, te blogi to doskonała baza informacji dla potencjalnych złodzieji, widzą wszystko a niektórzy z was nawet podają dokładne adresy...
cała ta akcja troche przyspieszy nasze działąnia, dzisiaj zamaówiłam drzwi do kotłowni- i juz w tym tygodniu montaż, a do tego czasu kombinowałam, moze takie a moze inne, teraz w sumie wszystko jedno- wazne zeby byly finalne drzwi a a nie nie jakas prowizorka która może rozebrać każdy złodziej, zamówiliśmy oświetlnie zewnetrzne i jak najszybciej sie przeprowadzamy :)
co do postepów to Panowie walczą z wełna, cały salon w rusztowaniach, mąż sie wku... bo podobno robią do niczego, ja tem nie wiem, bo nie wchodziłam na rusztowania a z dołu wygląda ok ;) pod tymi stelarzami będzie jeszcze 10cm wełny no i potem karton gipsy..
pozdrawiam wszystkich cieplutko:)