urzędy i biurokracja..
masakra, dzisiaj korzystając z dnia wolnego mialam kilka spraw do pozałatwiania w urządach, z nadaniem nazwy naszej drogi, z naszym domem i kilka innych i w zasadzie odbiłam się od ściany w każdym urzędzie. przerost biurokracji i panie pindy urzedniczki.. brrr zakatarzona z bolącym gardłem i opatulona w szalik starałam się przemówić do rozsądku i nawet nie krzyczałam, ale sie nie dało...
w zasadzie od wczoraj wolne i tyle rzeczy miałam w planach do zrobienia i w ogródku i w domu, ale jakoś nie mam siły i tylko szwendam się to tu to tam.. wszystko przez ten pociągający nos;) wiec skoro tyle niepowodzeń dzisiaj to juz nie łapie sie za nic innego, leżaczek, kocyk, ciepła herbatka i patrze sobie na moje tulipanki i żonkile które w końcu zakwitły :)