początki kuchni
zaczeło sie pierwsze składanie kuchni. pamiętacie jak was pytałam czy składać samemu czy brać montaż, decycja podjęta przez ambitnego męza- składać samemu i tak też z pomoca taty w weekend powstały pierwsze szafki, wstepnie poukladalismy, oczywiście nie wszystko pasuje tak jak miało, szafka na wino którą wzieliśmu bo byłą szczelina i nie było co tam dać - teraz jakoś sie nie miesci .. hmm? ciekawe jak to możliwe.. ;) probowalismy nieco pożąglować lodówka i piekarnikiem, no i takie ustawienie jak niżej wydaje sie jak najbardziej opytymalne. Teraz wszystkie fronty, otwory pod klamki i mechanizmy, to pewnie zabierze troche czasu jak to juz bedzie to i tak trzeba bedzie wyjechac meblami do salonu bo musimy polozyc cegle, kafelki nad blaty i pomalowac. No wlasnie decyzja wczoraj zapadla, jest kompromis miedzy ładnym a praktycznym. Tak sie napaliłam na ta cegłe w kuchni ze nie dało rady odpuścić, wiec tak cegła bedzie w miejscach nie narażonych na jakies tam kuchenne tłuszcze, zachlapania itp. czyli na tej stronie gdzie jest lodówka a bedą tam stały eksres, czajnik, toster i takie tam dupsy i na ścianie gdzie jest piekarnik, natomiast na scianie gdzie jest plyta grzewcza i pomiedzy płytą a zlewem będą kafle, chce znaleźć jakies duże szaro-grafitowe, początkowo myślałam nad małymi 10x10 ale jak juz będzie cegła to chyba z kaflami nie powinnam sie rozdrabniac. ściany w kuchni będą na szaro a drzwi do spiżarki obniżone, półokrągle, takie ala to powniczki- to nam bedzie musiał zrobić stolarz, do tego takie prawdziwe duże kute zawiasy, - hmm tu musze sie uśmiechnąc do wujka kowala :)
a w mieszkaniu robi sie kartonowo :) dobrze ze tu nie ma kota, bo by zwariował ze szczęscia :)